niedziela, 8 listopada 2020

Elementarz polskiej kultury - czyli świetna sztuka

Wyobraźmy sobie, że kultura to przeolbrzymia szafa z miliardem szufladek. We wszystkich szufladkach znajdują się rozmaite przedmioty, obrazy i dźwięki. Każda osoba, która otworzy ogromną szafę i nieco w niej pobuszuje, znajdzie coś dla siebie. Niektóre szufladki są otwierane niezwykle często. Co chwilę ktoś do nich zagląda i zachwyca się ich zawartością. Rzeczy ukryte w tych szczególnie lubianych szufladkach znacząco wpływają i kształtują kulturę. Można powiedzieć, że są jej twarzą i godnie ją reprezentują. Dzisiaj skupimy się właśnie na kulturowych perełkach, które - mimo upływającego czasu - nie leżą na dnie szafy.

Czy Wasze uszy również wyłapują tę cichą muzykę? Wydaje mi się, że dobiega ona z radia. Pozwólcie, że ją podgłośnię. Cóż to za piosenka? Jest jednocześnie delikatna i przerażająca. Brr, aż pojawiła się na moich rękach gęsia skórka. Krzysztof Komeda doskonale wiedział, jak odnaleźć czuły punkt ludzkich emocji. Jego "Kołysanka Rosemary" powstała do pierwszego hollywoodzkiego filmu Romana Polańskiego o tytule "Dziecko Rosemary". Stacje radiowe pokochały ten utwór i rozsławiły na cały świat. "Kołysanka" to ponoć najpopularniejsza polska piosenka muzyki rozrywkowej. Nominacje do Złotych Globów i Grammy mówią sama za siebie!

Jaki obraz pojawia się przed Waszymi oczami, kiedy słyszycie słowo "tłum"? Zapewne przychodzi Wam na myśl chaos, tłok i szybkie tempo. Wyobraźnia Magdaleny Abakanowicz zaprowadziła ją do zupełnie innych skojarzeń. "Tłum" tej pani to bezgłowe męskie postacie stojące w grupie. Wszystkie tego samego wzrostu i wszystkie w takiej samej pozie. Te nietypowe figury zostały wykonane z utwardzonego żywicą jutowego worka w szarobeżowobrązowym kolorze. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że postacie niczym się nie różnią, jednak nie ma dwóch identycznych. Kiedy dokładnie się im przyjrzymy, dostrzeżemy, że są puste w środku. To tylko skorupy. Magdalena Abakanowicz powiedziała, że tłum - niczym bezgłowy organizm - niszczy lub wielbi na komendę i jej instalacja ma o tym przypominać. 

Nowy Jork to miasto tętniące życiem. A dzięki komu jest ono tak żywe i dynamiczne? Dzięki ludziom, którzy w nim przebywają. Wśród nich znajdują się także osoby bezdomne. Pomocną dłoń wyciągnął do nich Krzysztof Wodliczka. Stworzył artystyczny projekt będący zarazem użytecznym obiektem. Najpierw Krzysztof Wodliczka prowadził rozmowy z ludźmi bezdomnymi o tym, czego szczególnie potrzebują. Chciał zaspokoić ich podstawowe potrzeby. A potem zbudował pojazd, który jest transportem i schronieniem. Pojazd dla bezdomnych nie tylko stał się mobilnym mieszkaniem dla osób w trudnej sytuacji, ale także zwrócił uwagę na ogromny problem i przykre doświadczenie, jakim jest bezdomność.

"Nic dwa razy" to najczęściej cytowany wiersz Wisławy Szymborskiej. Opowiada on o uciekającym czasie oraz wyjątkowych chwilach, które zdarzają się tylko raz. O spojrzeniu w oczy, wyznaniu miłości i niezapomnianych dniach oraz nocach. Poetka odczytała ten wiersz na noblowskim spotkaniu w Sztokholmie, dzięki czemu pojawiał się on na pierwszych stronach najpopularniejszych gazet oraz czasopism. To dzieło Wisławy Szymborskiej idealnie ukazuje charakterystyczne cechy jej poezji, czyli prostotę, melodyjność oraz szczyptę ironii i paradoksu. Noblistka miała w zwyczaju puszczać oczko do odbiorców swoich wierszy. Utwór "Nic dwa razy" nie jest wyjątkiem.

Do czego służą kominy? Jak dostarczyć wodę do domu? W jaki sposób zamontować guziczek do otwierania bramy? Skąd wziąć prąd? Jakie wybrać światło? To problemy, z którymi mierzy się elegancki pan Tom Łebski. Ubrany w płaszcz, z melonikiem na głowie i parasolką w ręku, próbuje zbudować dom i rozwiązać swoje zagwozdki. Niestety bezskutecznie... Ale na całe szczęście z pomocą przychodzi mu architekt Hilary Kąt. Wydana w pierwszej połowie ubiegłego wieku książka "Pan Tom buduje dom" autorstwa Franciszki i Stefana Themersonów zawiera ogromną garść awangardy oraz sporą szczyptę wiedzy, a na dodatek jest przyprószona porządną dawką zabawy! 

Uwielbiam zdjęcia, na których widać autentyczność, prawdziwość, szczerość i ani grama sztuczności. Zofia Rydet również ceniła takie fotografie. Gdyby było inaczej, nie odwiedziłaby kilku tysięcy domów z aparatem analogowym w ręku. Odwiedzała głównie wsie. Lubiła przyjeżdżać do mniejszych miejscowości, ale twierdziła, że zdjęcia stamtąd są za bardzo podobne. Jednakowe meblościanki i dodatki nie robiły takiego klimatu, jak wnętrza wiejskich domów. Jednak Zofia Rydet nie miała na celu pokazać wystroju mieszkań. Dzięki swoim genialnym fotografiom z cyklu "Zapis socjologiczny" opowiadała historie ludzi. Przyjaciół, rodzin, krewnych i sąsiadów. Wszystkie fotografie są czarno-białe, chociaż nie od początku miało tak być. Prace fotografki zajmują godne miejsca na przykład w Museum of Modern Art w Nowym Jorku lub w Muzeum Narodowym we Wrocławiu.

Wyobraźcie sobie, że pewna siebie kobieta za kierownicą zielonego bugatti spogląda na Was spod półprzymkniętych powiek. Jej usta są wyraźnie zaznaczone czerwoną szminką, a brwi idealnie wyregulowane. Kosmyki krótkich włosów wystają jej spod pilotki. Ta kobieta to ikona lat dwudziestych ubiegłego wieku. Jest niezależna i wyzwolona. To Tamara Łempicka. Obraz, który teraz opisałam, powstał na zamówienie niemieckiego magazynu. Poproszono malarkę, aby zapozowała do zdjęcia na okładkę, lecz ona wolała namalować swój autoportret. Co prawda nie posiadała zielonego bugatti, ale cała reszta się zgadza. Uwierzcie mi, mało kto wpłynął na malarstwo kobiet tak bardzo, jak feministyczna Tamara Łempicka!



"Elementarz polskiej kultury" to zestaw jedenastu szufladek. W każdej szufladce mieszczą się cztery dzieła - każde innego twórcy. "Architektura" skrywa opowieść między innymi o Robercie Koniecznym, natomiast "film" - o Agnieszce Holland. Otwierając "teatr" dowiemy się o spektaklu Krystiana Lupy, a zerkając do "literatury" poznamy historię najpopularniejszej książki Olgi Tokarczuk. Ewa Solarz, Karol Szafraniec oraz Małgorzata Miśkowicz opisali czterdzieści cztery elementy, które w połączeniu ze sobą tworzą esencję polskiej kultury. Co więcej, tę pozycję zilustrowało jedenastu ilustratorów - siedem artystek i czterech artystów. Tekst oraz oprawa graficzna są niezwykle spójne i idealnie ze sobą współgrają. Ale jeśli sięgnęliście po poprzednie dwie części z serii elementarzy (w tym roku piętnastoletniej!) Wytwórni, zapewne nie jest to dla Was zaskoczeniem. Koniecznie musicie mieć na swojej półce trzeci tom tego kultowego cyklu! Uwierzcie mi, nacieszycie nim nie tylko swoje oczy.

A podczas czytania zwróćcie uwagę na krój pisma. Nieprzypadkowo zawitał do tej książki.

Tytuł - Elementarz polskiej kultury 

Tekst - Ewa Solarz, Karol Szafraniec, Małgorzata Miśkowicz

Ilustracje - Basia Flores, Ola Jasionowska, Igor Kubik, Karolina Lubaszko, Julia Mirny, Małgorzata Nowak, Tomasz Opaliński, Urszula Palusińska, Tin Boy, Marta Tomiak, Łukasz Zbieranowski (Fajne Chłopaki)

Wydawnictwo Wytwórnia, Warszawa, 2020

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz