sobota, 11 maja 2019

Rok, w którym nauczyłam się kłamać - czyli zwrot akcji w mig kamienia


Tytuł może zaintrygować. I tak było w moim przypadku, był jednym z czynników, dzięki którym wiedziałam, że to może być ciekawa pozycja. I jak się okazało, nie myliłam się. Z książkową intuicją jest tak, że rzadko wyprowadza na manowce. No dobrze, cofnijmy się w czasie. Przenieśmy się do roku 1943. Moim pierwszym skojarzeniem z tą datą jest wojna. Jednak to nie główny wątek naszej lektury. Dwunastoletnia Annabelle mieszka w niewielkiej wsi wraz ze swoją familią - braćmi Henrym i Jamesem, rodzicami, babcią i dziadkiem oraz ciotką Lily. Jej życie polega na szkolnych i gospodarczych rytuałach. Rano, po śniadaniu przygotowanym przez mamę, pokonuje Wilczy Jar, czyli drogę prowadzącą do szkoły. Lubi tam chodzić, bo wie, że każdego dnia przyswoi kompletnie nową porcję wiedzy. Przyjazne były także przerwy spędzane na świeżym powietrzu razem z Ruth, z którą Annabelle dzieli też swoją ławkę. Ruth jest najmilszą i najspokojniejszą dziewczynką, jaką nasza bohaterka kiedykolwiek poznała.

Jej kompletnym przeciwieństwo to ciut starsza Betty. Sieje postrach w całej szkole od chwili, w której przekroczyła jej próg. Niegdyś mieszkała w mieście, jednak mama zdecydowała, że jej córka przeprowadzi się do dziadków na wieś. To przez nieposłuszeństwo. Nie zaprzeczę temu, że wyjazd wcale Betty nie odmienił. Pech chciał, aby dziewczyna usiadła akurat w ławce przed Annabelle, przez co Annabelle miała nogi pokłute ołówkiem i włosy oblepione przeżutym papierem. Skargi nie były zgodne z jej naturą. I tak cieszyła się, że to nie Ruth doznaje tych nieprzyjemnych sytuacji, ponieważ jest ona znacznie delikatniejsza.


Powroty do domu zawsze były magiczne dla naszej bohaterki. Nigdzie nie musiała się spieszyć, miała czas na przypatrywanie się naturze i króciutki spacer. Jednak opisywany powrót do takich nie należał. Na skraju Wilczego Jaru czekała na nią Betty, która znalazła powód, aby ją zastraszyć. Zażądała, aby dziewczyna przyniosła jej jakąś cenną rzecz już jutro. Jeśli tego nie zrobi, jej bracia zostaną obrzuceni kamieniami, a ona sama poczuje ból uderzenia kijem. Annabelle bardzo się wystraszyła. Nie chciała martwić rodziców zachowaniem Betty. Stwierdziła, że jutro coś jej przyniesie, ale później już nie da się zastraszyć. Problem polegał na tym, że rodzina bohaterki nie była zbyt bogata. Dziewczyna miała w pokoju zaledwie kilka przedmiotów. Podarowała swojej "koleżance" drobną monetę, centówkę. Jednak dla niej było to za mało. Annabelle doznała ogromnego bólu - Betty trafiła kijem w jej biodro z ogromną siłą.

Dwunastolatka postanowiła, że to ostatnia tego typu sytuacja. Jeśli się powtórzy, powie o tym rodzicom. Kilka stron później Annabelle spotkała Toby'iego - włóczęgę, który zamieszkał w opuszczonej wędzarni nieopodal jej domu. Mężczyzna nie wyglądał zbyt sympatycznie. Trzy karabiny noszone na plecach, ciemne, zaniedbane ubrania i długa broda nie dodawały uroku. Większość osób bała się Toby'iego. Jednak nie Annabelle i jej mama. Obie przynosiły mu jedzenie i nie przypisywały nadzwyczaj niebezpiecznych historii jego bliznom, co robili inni mieszkańcy wsi. Toby oddał dziewczynie dobrze jej znaną centowkę. Ale czy to oznacza, że był świadkiem pobicia?

Betty z każdym dniem stawała się coraz bardziej podejrzana. Codziennie znikała na przerwach między lekcjami razem ze swoim kolegą Andy'm. Nikt nie wiedział, gdzie wtedy przebywali. Pewnego dnia, właśnie podczas przerwy, pan Ansel, znajomy bohaterki, którego darzyła miłym uczuciem, odwiedził dzieciaki oraz nauczycielkę, panią Taylor. Podjechał swoim wozem ciągniętym przez siwe konie. Zupełnie nie przeszkadzało jej, że jest Niemcem - przecież wojna wcale nie była jego winą. Z przyjemnością z nim gawędziła. Podczas rozmowy, dostrzegła lecący kamień. Kamień, który trafiłby wprost w głowę pana Ansela. Ale nie tak potoczyły się wydarzenia. Kamień znalazł się w oku Ruth. Na podłożu pojawiła się krew. I to nie koniec złych wieści.


To, co wydarzyło się później spowodowało, że Annabelle przeżyła prawdziwy wstrząs. Wciąż odczuwała chaos w swojej głowie. O rzut kamieniem podejrzewała tylko jedną osobę. Szkolną dręczycielkę. Dała upust swoim skrywanym uczuciom i opowiedziała o wszystkim rodzicom. A nie było to łatwe. Bo właśnie wtedy z nieprzyjemnej sytuacji powstał ogromny problem, w który została wmieszana rodzina Annabelle oraz dziadkowie Betty. Dziadkowie Betty uwierzyli swojej wnuczce, która wskazała Toby'ego jako sprawcę nieszczęścia Ruth. Rodzice dwunastolatki i ona także byli przekonani, że to niemożliwe. Gdy kilka dni później Betty nagle zniknęła, każdy osądzał o to tylko jednego człowieka - tajemniczego mężczyznę ubranego na czarno.

"Rok, w którym nauczyłam się kłamać" to powieść, którą czyta się z wypiekami na twarzy. Jestem przekonana, że ta książka poruszy sercem każdego. To także opowieść o relacjach rodzinnych, mocy rozmów i o słusznym dopuszczaniu dzieci do głosu. Jest napisana świetnym językiem, co zawdzięczamy autorce Laurenie Wolk oraz tłumaczowi Sebastianowi Musielakowi. Na zachętę dodam, że "Rok, w którym nauczyłam się kłamać" zdobyła wiele nagród. W ich grono wliczają się Najlepsza Dziecięca Książka Roku "Wall Street Journal" oraz Newbery Honor Book 2017. Ah, znalazła się także na liście bestsellerów "New York Timesa".

Myślę, że zostaliście przekonani! Miłej lektury!

Tytuł - Rok, w którym nauczyłam się kłamać
Tekst - Lauren Wolk
Przekład - Sebastian Musielak
Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa, 2019