Większość uczniów klas czwartych doskonale zna "Akademię pana Kleksa", gdyż książka ta jest lekturą obowiązkową. A czy większość dzieci zna "Podróże pana Kleksa" oraz "Tryumf pana Kleksa"? Już nie za bardzo. Mali czytelnicy zazwyczaj nie słyszeli wiele o Bajdocji, a jeżeli chodzi o Alamakotę... pewnie nie wiedzieli, że istnieje taki kraj! Tak na prawdę, to nie ma co się dziwić, bo jedyną mapę, na której wyrysowane są te państwa posiada wielki uczony! Doktor chemii, filozofii i medycyny, asystent słynnego doktora Paj-Chi-Wo oraz profesor astronomii i matematyki na uniwersytecie w Salamance. Już wiecie kto to? Jan Brzechwa? Nie, nie, nie Jan Brzechwa, lecz jego przyjaciel! Tak, tak, tak! Oczywiście! To jedyny w swoim rodzaju profesor Ambroży Kleks!
Pan Kleks jest dyrektorem i zarazem nauczycielem w "Akademii pana Kleksa" i przyjmuje tam chłopców o imionach wyłącznie na literę A, no bo po co ma zawracać sobie głowę innymi literami alfabetu! Oprócz tego uczy przedmiotów, o których nawet się nie śni normalnym nauczycielom! Przędzenie liter, spisywanie piosenek chóru żab, kleksografia, naprawienie zepsutych sprzętów to jego specjalność! Zajada się motylami i kolorowymi szkiełkami, ponieważ pyszne jest to, co kolorowe. Pan Kleks je również pigułki na porost włosów i pije zielony płyn. Wiecie pewnie, że najwyższą odznaką w "Akademii pana Kleksa" są piegi. Śliczne kropki na twarzy, natomiast wstyd jest uczniom, którzy noszą krawacik w grochy! Oj, ale musieli być niegrzeczni!
Pamiętacie czasy, kiedy kreda była czarna, a atrament biały? Takie właśnie chwile doskonale pamięta pan Kleks i musiał wypłynąć w poszukiwaniu czarnego atramentu, aby Wielcy Bajarze w Bajdocji mogli spisywać swoje bajki! Ależ to była ciężka podróż, jak w sumie wszystkie "Podróże pana Kleksa"! A ile nasz uczony zwiedził przy tym nieznanych dotąd zakątków świata! Aż sześć państw ujrzało Ambrożego Kleksa we własnej osobie. Jednak najsmaczniej było w Przybrocji. Znacie już Nadmakarona i te życiodajne brody? Jeżeli nie, koniecznie musicie ich poznać! Lecz nie radzę wybierać się do Nibycji, gdyż wszystko tam dzieje się na niby! Natomiast zarost pana Kleksa na brodzie absolutnie nie jest na niby i w dodatku wskazuje odpowiedni kierunek! Prawdziwy skarb!
Alamakota to wyspa zamieszkiwana przez trzynogich lub trzyrękich ludzi. Muszę dodać, że Alamakotańczycy uwielbiają koguty. Właśnie w tym oto kraju "Tryumf pana Kleksa" był największym wynalazkiem ludzkości! Alojzy Bąbel to robot, jednak prawie niczym nie różni się od człowieka! Umie robić prawie wszystko! Prawie.... Dzieło pana Kleksa nie zna fantazji. Alojzy nie umie marzyć. Ale marzyć umieją Róża, Dalia, Hortensja, Rezeda i Piwonia, czyli córki pana Anemona oraz pani Multiflory Lewkoników - ogrodników. I nawet cała ta rodzinka pachnie kwiatami! Wróćmy jednak do kogutów. Naród ten wykorzystuje zegarki do celów innych niż my, dlatego koguty pieją, gdy nadchodzi wieczór. Takie to mądre zwierzęta!
"Akademia pana Kleksa" oraz "Tryumf pana Kleksa" to pamiętniki ulubionego ucznia Ambrożego Kleksa. Adaś Niezgódka przed przybyciem do Akademii był niezdarnym i niemądrym chłopcem, jednak wielki uczony nalał mu oleju do głowy. Na dowód tego, że Adam był ukochanym uczniem pana Kleksa, sam profesor zaproponował chłopcu współpracę w kuchni, co było przeogromnym wyróżnieniem. Oprócz tego, Adaś pomagał panu Kleksowi w doskonaleniu Alojzego. Niezły z niego chłopak!
Jak wszyscy wiemy, pana Kleksa wymyślił Jan Brzechwa - ten znakomity, polski pisarz! Mimo, że książka ta powstała w 1968 roku, czytelnicy sięgają po nią z ogromną chęcią! Gdy pierwszy raz przeczytamy "Pana Kleksa", jego przygody zostaną w naszych głowach już na zawsze. Każdy z nas zapamięta te okrągłe okulary, duże piegi i kolorową bródkę. Jan Brzechwa postarał się, aby nasz uczony trafiał nie tylko do dzieci, lecz również do dorosłych. "Pana Kleksa" najlepiej się czyta w gronie rodzinnym, to mogę zagwarantować! Tylko proszę, nie ołysiejcie ze śmiechu, a jak Wam już nie zostanie ani jeden włos na głowie, zawsze możecie pożyczyć pigułki na porost włosów od Ambrożego Kleksa!
Duży format i grubość książki może troszkę zniechęcać, ale przeczytać "Pana Kleksa" warto, bo... no właśnie! Marianna Sztyma zilustrowała tę książkę fenomenalnie! Jej ilustracje idealnie pasują do magicznych przygód pana Kleksa, gdyż są one równie magiczne! A na dodatek zrobione ręcznie! Kredki, farby, spreje! Czegoż tu nie ma! Obrazki te spodobają się wszystkim, bez wyjątku! Patrząc na dzieła tej pani, buzia sama nam się uśmiecha! Nie ma nic piękniejszego niż dobrze napisany tekst oraz rewelacyjnie zrobione ilustracje! Tej książki nie może zabraknąć na półkach polskich czytelników!
Tytuł - Pan Kleks
Tekst - Jan Brzechwa
Ilustracje - Marianna Sztyma
Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2017
fajna, super recenzja.
OdpowiedzUsuń