Walentyna posiada wszystko, co sobie tylko może wyobrazić, lecz to dlatego, że jest córką cesarza. Ma 390 par butów, 812 kapeluszy oraz 50 pasków z wężowych ogonów. Ale nie ma kolegów, bo wystarczało jej to, że ma mnóstwo służących. Jednak nie zawsze wszystko wychodziło, tak jak chciała. Miała jedną klatkę pustą.
Dziewczyna była naprawdę nie do zniesienia! 101 klatek znajdowało się w domu i wszystkie należały do niej. 100 klatek miało w sobie ptaki, ale jedna była niezamieszkana. Skrzydlaci mieszkańcy nie męczyli się w klatkach, bo klatki były przeogromne. Męczyła je tylko Walentyna. Wszystko musiało być właśnie tak, jak ona chciała, ponieważ jak nie... ciach! I już sługa nie miał głowy.
"Walentyna mówiła:
Chcę ptaka ze szklanymi skrzydłami!
Walentyna mówiła:
Chcę ptaka z kolorowym dziobem!
Walentyna mówiła:
Chcę ptaka plującego wodą!". Tak to było z tą dziewuszką. Umiała być tylko niezadowolona.
"Ale nie ona jedna straciła głowę dla tych klatek!" Martwiła się, że jej "Złota klatka" jest pusta. Nie chciała tego przyjąć i dzień w dzień wykrzykiwała nowe polecenia, a jak ktoś ich nie wykonał, albo przyszedł z pustymi rękami... ciach!
Nawet z drugiej strony świata przylatywali ludzie, aby zobaczyć niesamowity ptasi ogród Walentyny. Carl Cneut przedstawił to po mistrzowsku! Oglądając ilustracje nasuwa nam się myśl - Ależ ta książka jest cudowna! Już po okładce widać, iż spodoba się każdemu, nie tylko fanowi ptaków.
Pewnego dnia, Walentynie przyśnił się gadający ptak i zapragnęła takowego mieć. Słudzy przynosili jej papugi, ale ona, gdy się tylko zorientowała, że to papuga... ciach!
Spotkała chłopca, który obiecał jej, że przyniesie mówiącego ludzkim głosem ptaka. Musiał wystąpić jeden warunek, jaki - dowiecie się z książki. Przyniósł, a ona mu uwierzyła. Złota klatka była już prawie zapełniona. Prawie! Dlaczego "prawie"? A no bo dalej, to sami musicie przeczytać.
Książka jest dużych rozmiarów. Mówię Wam, warto jest ze "Złotą klatką" pod pachą wrócić z księgarni do domu. Jest szansa, że zarazicie nią innych czytelników na mieście!
"Młody lub nieco starszy czytelnik (jak to mawia Michał Nogaś w każdy poniedziałek)" wyciągnie z tej książki to samo pouczenie, i chyba właśnie o to chodziło Annie Castegnoli. Najpierw wymaga się coś od siebie, a później od innych. Nie można od innych wymagać rzeczy, których nie da się spełnić.
Tradycyjnie - tytuł: Złota klatka; napisała: Anna Castegnoli; zilustrował: Carll Cneut; przełożyła: Wioletta Gołębiewska
Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2016
Zachęcająca recenzja!
OdpowiedzUsuńDziękuję. O to właśnie mi chodziło!
Usuń