sobota, 11 sierpnia 2018

Pupy, ogonki i kuperki - czyli tyłeczki w trzydziestu odsłonach


Pupa. Każdy z nas ma tylną część ciała. Każdy. Zwierzęta także mają tytułowe pupy, ogonki i kuperki. I to takie, o których nawet nam się nie śniło! Czy słyszeliście o helikopterze w zadku, tłustej pupie króla czy też zakręconym tyłeczku? Możliwe. Ale zapewne nie znacie 'tajników' tych interesujących haseł. No cóż, postaram się Wam je trochę przybliżyć. To hop do książki "Pupy, ogony i kuperki"!

Zacznijmy od wspomnianego helikoptera w zadku. To własność największego i najniebezpieczniejszego zwierzęcia w Afryce. Wiecie już, o kogo chodzi? Podpowiem Wam. To... hipopotam! Tajemnica helikoptera polega na tym, że nasz kolos wywija swoim grubiutkim ogonkiem jak najszybciej tylko może. A chcecie wiedzieć, dlaczego tak robi? Właśnie zamykam oczy i wyobrażam sobie, że wszyscy z Was podnoszą teraz ręce. Namówiliście mnie! Hipopotam robi tak podczas załatwiania swoich potrzeb fizjologicznych. W ten sposób rozrzuca swoje odchody i mocz na wszystkie strony. Wiem, obrzydliwości!


Tłusta pupa króla należy do niedźwiedzia polarnego. Ubraniami naszego niedźwiedzia są właśnie tłuszcz i futro. Zimą pod jego skórą chowa się nawet dziesięciocentymetrowa warstwa tłuszczu. Niekiedy niedźwiedź musi się kłaść na lodzie dla ochłody. Przypominam, że jest środek najzimniejszej z pór roku. Chłodząc się na lodzie nasz polarek (zawsze mam słabość do takich zdrobnień, musicie mi to wybaczyć) kręci swoim pokaźnym tyłkiem. Ma się czym pochwalić, w końcu to największa pupa świata.


Wikłacze. Te ptaki nie mają się czym chwalić, jeśli chodzi o pupy. Zwyczajna czarna dziurka wśród piór. Ale to właśnie te pióra są ciekawe! Samce mają je długaśne na pół metra i lśniąco czarne! Nic dziwnego, że lata za nimi tyle adoratorek. Czegoż to mężczyźni nie zrobią, żeby zaimponować kobietom... No dobrze, wróćmy do naszych wikłaczy. Ogony te są dłuższe niż całe ciało wikłacza. Wydawałoby się, że z takimi półmetrowymi piórami dużo trudniej się żyje. Przeprowadzono pewien niezwykle interesujący eksperyment. Odcięto niektórym wikłaczom ich ogony i przyklejono je innym ptakom, oczywiście robili to specjaliści. Okazało się, że samce, którym te ogony przyklejono cieszyły się o wiele większym zainteresowaniem, zaś wikłacze bez ogonów straciły je prawie w zupełności.


Przekartkujmy teraz książkę na stronę siedemdziesiątą dziewiątą. Tam czekają na nas koniki morskie. Jest ich ponad pięćdziesiąt gatunków! Czterdzieści dziewięć ma zakręcone tyłeczki, a tak właściwie to zakręcone ogonki. Koniki używają ich do podtrzymywania się roślinności morskiej, kiedy czatują na smakołyki. Są im także potrzebne do trzymania się nimi z partnerką czy partnerem. Istnieje tylko jeden gatunek, w którym koniki nie mają tak sprawnych ogonków. Trudno je nawet spostrzec, wyglądają dokładnie tak, jak rośliny! Sprytne bestie.


Znikający ogon. Brzmi tajemniczo. Nie, to nie tytuł najnowszej powieści fantastycznej. Już tłumaczę. Małe żabki nazywamy kijankami. Wyglądają one jak malutkie rybki. Z czasem kijankom rosną nogi. A kiedy nogi i tułów wyglądają już dokładnie tak, jak u dorosłej żaby, ogon w szybciutkim tempie znika. Tak po prostu.


Talerz. Kiedy usłyszę to słowo, od razu na myśl przychodzi mi jakieś smakowite danie. A okazuje się, że talerze są bardzo potrzebne sarnom. Otóż kiedy sarny czegoś się wystraszą (a musicie wiedzieć, że boją się one praktycznie wszystkiego), podnoszą ogon do góry. Tuż pod ogonem znajduje się biały talerz. Zerknijcie teraz na ilustrację znajdującą się poniżej. Dokładnie tak wygląda sarna, która właśnie się czegoś przestraszyła. Jeśli wyczuje jakiegoś drapieżnika, podnosi ogon i to jest znak dla drapieżcy, że zdobycz go wyczuła i za chwilkę umknie mu z prędkością światła, no może ciut wolniej.


Opisałam - i to streszczając - tylko sześć z trzydziestu zwierząt, więc nie myślcie sobie, że odebrałam Wam radość z czytania książki. Nie, nie, nie! Czytając naszą pozycję poznacie tajemnice świecących pup świetlików, najsłynniejszego ogona świata (tego z pawimi oczkami) czy też nurkujących kaczych kuperków. Zapewniam Was, jest co podziwiać! Teraz możemy poznać zwierzęta (jak to napisał autor) od pupy strony. To dzięki Mikołajowi Golachowskiemu. Być może znacie go z jego książki "Czochrałem antarktycznego słonia". Pan Mikołaj razem z Mroux - a tak właściwie to razem z Marią Bulikowską odpowiedzialną za ilustracje - stworzyli nasze "Pupy, ogonki i kuperki". To książka, po którą nie można nie sięgnąć.

Ale uwaga, uwaga! To nie koniec naszej przygody ze zwierzętami! Za niedługo wybierzemy się także do świata gęb oraz amorów.

Tytuł - Pupy, ogonki i kuperki
Tekst - Mikołaj Golachowski
Ilustracje - Mroux (Maria Bulikowska)
Wydawnictwo Babaryba, Warszawa, 2017

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz