niedziela, 17 czerwca 2018

Pelikan - czyli rzeczywistość widziana nie tylko z lotu ptaka


Domyślam się, że wszyscy wiedzą, że dzieci mają naprawdę bujną wyobraźnię. Bardzo często spotykamy sytuacje, w których dzieciaki (włączając w tę grupkę oczywiście mnie) odcinają się od realnego świata i przez kilka chwil żyją w swojej, wyodrębnionej rzeczywistości. Niekiedy bywa również tak, że "dzieci wiedzą lepiej" (uwaga, uwaga - to słowa pani Kasi Stoparczyk!). I tak też stało się w przypadku książki o wdzięcznym tytule "Pelikan".



Główny bohater - Emil - jest kilkunastoletnim chłopcem, który od niedawna mieszka w mieście. Jeszcze kilka miesięcy temu mieszkał na wsi, z mamą i z tatą. Teraz tata mieszka z nową, inną kobietą, a on z mamą musieli się wyprowadzić. Od tamtej pory już nic nie jest tak, jak dawniej. Mama pracuje całymi dniami, od samego rana aż po późne godziny wieczorne. Przez ten czas Emil jest sam. Gdy przychodzi ze szkoły do pustego domu, sam idzie do taniego, pobliskiego baru na obiad, sam odrabia lekcje, sam spędza czas wolny. Tutaj, w mieście, nikogo nie zna. Jednak jego los odmienia się, kiedy w barze widzi - można by rzec - dość ekscentrycznego pana. Pana, który czyta gazetę odwróconą nagłówkiem do dołu. Pana, który nerwowym ruchem co chwilę miesza kawę. Po krótkim czasie spostrzega, że to nie mężczyzna, a... pelikan!




Gdy opowiada tę niezwykłą historię swojej mamie, ta nie chce mu wierzyć. Opowieść swojego syna traktuje jak głupotę wymyśloną przez infantylnego przedszkolaka. Ale przecież nawet infantylny przedszkolak nie wymyśliłby czegoś takiego! Emilowi zachowanie mamy bardzo się nie podoba. Próbuje jej udowodnić, że historia z pelikanem wcale nie jest brednią. A mama wciąż powtarza, że to nie pelikan, tylko ich nowy sąsiad - pan Hyyryläinen.




Emil postanawia poznać tajemnicę pana Hyyryläinena! Trzeba przyznać, że to bardzo interesująca zagadka! Chłopiec zagląda do mieszkania swojego sąsiada. Każdy kolejny fakt utwierdza gow przekonaniu, że się nie pomylił, że jego sąsiad naprawdę jest ptakiem. Jegomość miał bardzo krzykliwy głos, pióra zamiast palców, mieszkał w wannie, nie umiał pisać i czytać... To, że jest mężczyzną było wprost niemożliwe!




Po krótkiej rozmowie okazało się, że sąsiad jest naprawdę całkiem fajną osobą. Przyjemnie się z nim gawędziło na przeróżne tematy. Emil z wielkim zaciekawieniem słuchał opowieści pana Hyyryläinena. I od czasu poznania się sąsiadów, rozpoczęły się codzienne wizyty kilkunastolatka. Między innymi, to dzięki tym codziennym spotkaniom pelikan zakochał się w szeroko pojętej sztuce. Owocem wielu rozmów stała się także więź, która łączyła chłopca i ptaka. Pelikan był jedynym kolegą Emila w mieście. Jednak w pewnym momencie nasi bohaterowie musieli zrobić sobie tygodniową przerwę w wizytach, gdyż Emil na siedem dni wyjeżdżał na wieś, do taty i jego nowej partnerki. Ale czemu chłopiec z wielką niechęcią postawił stopę w swoim rodzinnym domu? Czy więź Emila i pelikana po powrocie chłopca była dokładnie taka, jak przed wyjazdem? Ode mnie się tego nie dowiecie, po prostu musicie sięgnąć po dzisiejszą pozycję.




Ujawnię Wam tylko w wielkiej tajemnicy, że w książce pojawia się jeszcze jeden bohater, a tak właściwie to bohaterka. Jest nią słodziutka dziewczynka o imieniu Elsa, która także mieszka w bloku Emila i pelikana. Emil bardzo chciałby ją poznać, ale jeszcze nigdy nie było odpowiedniego momentu. I nareszcie nadarza się ta jedyna, właściwa okazja. Ale czy chłopiec ją wykorzysta? Wy wiecie, gdzie szukać odpowiedzi na to pytanie.




"Pelikan" to książka o nietypowej, niekiedy dość ekscentrycznej, przyjaźni, o niełatwym życiu ludzi oraz o trudnej sytuacji z rodzicami. Wszyscy wiemy, że prawdziwa przyjaźń może nawet góry przenosić! Gdy mamy prawdziwego przyjaciela jesteśmy pewni, że jeśli tylko będziemy tego potrzebować, on zawsze wyciągnie do nas pomocną dłoń, a w przypadku dzisiejszej lektury - pomocne skrzydło!




Śmiało mogę stw
ierdzić, że "Pelikan" to jedna z najlepszych lektur, jakie dotąd przeczytałam. Połączenie poetyckiego, w niektórych momentach wzruszającego, tekstu Leeny Krohn i nostalgicznych ilustracji Manua Blázqueza wprawiających nas w stan zamyślenia to małe dzieło sztuki! Dzisiejsza pozycja powinna stać na półce wszystkich czytelników, niezależnie od wieku.

Naprawdę, każdy powinien zatopić się w tej lekturze!

Tytuł - Pelikan. Opowieść z miasta
Tekst - Leena Krohn
Ilustracje - Manu Blázquez
Przekład - Iwona Kosmowska
Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa, 2008

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz