niedziela, 10 grudnia 2017

Mój przyjaciel Stefan - czyli odlotowe plany nie zawsze są trafne


Pewnego dnia pewna dziewczynka zobaczyła w telewizji pewnego puszczyka. Był to program przyrodniczy, więc ten widok nie był niczym nadzwyczajnym. Dziewczynka ujrzała coś nadzwyczajnego niedługo później. Zobaczyła puszczyka we własnej osobie! Puszczykowi o imieniu Stefan (temu, który występował w telewizji) rozerwała się papierowa torba z zakupami, a jej zawartość rozsypała się na chodniku. Główna bohaterka miała dobre serduszko, więc pomogła Stefanowi pozbierać zakupy. Od tej właśnie chwili dziewczynka i puszczyk zostali przyjaciółmi!


Tak, to prawda, że Stefan raz na jakiś czas występował w telewizji, lecz oprócz tego miał on zwykłą, żmudną pracę. Wiercił dziury w sklepach, aby później ktoś mógł zawiesić w nich półki. Stefan nie lubił swojej pracy. Pewnego razu niechcący zrobił zbyt dużą dziurę i spadła wielka półka, na której zostały ułożone wazony. Stefan próbował to jakoś naprawić, ale niestety nie udało się. Puszczyk stracił pracę, lecz ucieszył się z tego, ponieważ sam nie miał odwagi zwolnić się.


Stefan miał inne plany.

Dziewczynka przez pół roku nie mogła się dodzwonić do swojego przyjaciela. Po kilku telefonach pomyślała, że gdyby Stefanowi brakowało jej obecności, sam by zadzwonił. Tęskniła za nim. Bardzo się ucieszyła,  gdy ujrzała ogłoszenie w gazecie, w którym było napisane:

"SZKOŁA LATANIA U STEFANA
TEORIA I PRAKTYKA
TEL. 12345467865".

Od razu zatelefonowała do Stefana, który powiedział jej, że może chodzić na zajęcia nie płacąc. Tak po starej znajomości. Szkoła latania okazała się pomysłem nietrafionym. Latać nauczyła się tylko jedna osoba - kasjerka Sylwia, która pracowała w spożywczaku.

Następnym planem Stefana było otwarcie sklepu ze swoim nowym kumplem, Borysem. I to się nie udało. Kiedy puszczyk zasiadł za kasą na miejscu Sylwii, w sklepie spożywczym, poczuł, że kasowanie produktów sprawia mu przyjemność.


"Mój przyjaciel Stefan" to książka o codziennym życiu i choć Stefan ukazany jest jako puszczyk, mógłby być człowiekiem. Chociaż był on zapraszany do programów przyrodniczych, miał pracę, której nie lubił. Po zwolnieniu zakładał ambitne plany, z czego jeden okazał się klapą, a drugi w ogóle nie doszedł do realizacji. Jestem pewna, że wiele osób znalazło się w podobnej sytuacji.


Stefan założył swoją szkółkę, gdyż latanie sprawiało mu przyjemność. Umiał i lubił to robić. Chciał to robić, tak samo, jak chciał założyć sklep z Borysem. Jednak nie zawsze da się dojść do porozumienia z kimś innym. Nie we wszystkich możemy odnaleźć bratnią duszę. Brak porozumienia z Borysem jest tego przykładem.


Zastanawiające jest to, że sprzedawczyni Sylwia odleciała, ponieważ Stefan nauczył ją latać, natomiast puszczyk zaczął pracować jako sprzedawca. Mam wrażenie, że Sylwia i Stefan zamienili się miejscami. Wychodzi na to, że nie od początku wiemy, gdzie jest nasze miejsce. Warto go szukać, próbować różnych rzeczy. Tylko w ten sposób odnajdziemy swoją przestrzeń.


Przejdźmy teraz do autorki, którą jest Eva Lindström. Ta Pani wykonała podwójny kawał dobrej roboty! Opisała codzienność w sposób niecodzienny. A oprócz tekstu, Pani Lindström jest odpowiedzialna także za kapitalne i włączające uśmiech ilustracje!

A Wy podczas czytania i oglądania tej książki zwracajcie uwagę na szczegóły, gdyż wszystkie drobiazgi odgrywają tutaj bardzo ważne role!

Tytuł - Mój przyjaciel Stefan
Tekst i ilustracje - Eva Lindström
Przekład - Marta Wallin
Wydawnictwo Zakamarki, Poznań 2017

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz